
Był to cichy pakt, który zawarto ponad 20 lat temu między twórcami cyfrowymi a firmą technologiczną, która zmieniła świat. Nie wymieniano żadnych kontraktów i było to wzajemne partnerstwo, które działało dla obu stron.
Początkowo technologia była niezgrabna i szorstka na brzegach. Ale z czasem stał się dopracowany, szybki i dokładny. A misja jednej partii była jasna i dalekosiężna. “Aby uporządkować światowe informacje i uczynić je powszechnie dostępnymi i użytecznymi”.
Zasady i algorytmy umożliwiające osiągnięcie tego celu nigdy nie zostały udostępnione, a jedynie zasugerowane. Bogactwa najpierw rozdzielono tak, aby wszyscy byli szczęśliwi, śpiewali i trzymali się za ręce. Ale powoli, z biegiem czasu, wszystko się zmieniło i partnerstwo stało się napięte. To było powolne, pełzające przejęcie.

Darmowe pobieranie
Kompletny przewodnik po ruchu organicznym dla małych organization
Co się stało?
Pierwszą misją i sloganem Google było „Nie bądź zły”. Z jakiegoś powodu ten slogan został usunięty.
Od tego czasu kapitalistyczna motywacja i chciwość Google’a, aby zarobić więcej pieniędzy, zepchnęły go w mniej łagodną misję. Jest to zgodne z „weźmy od twórców najwyższej jakości treści i sprawmy, by wyglądały tak, jak my je stworzyliśmy”
Ta ewolucja wyszukiwania jest pokazana we fragmentach, które pojawiają się u góry większości zapytań w Google. A jeśli klikniesz na pytanie w małym tekście poniżej, odsłonią stronę internetową i url, który utworzył treść. Powodem, dla którego tak się stało, jest to, że w rzeczywistości Google stał się monopolistą z bardzo niewielkim nadzorem regulacyjnym do tej pory. Mogli napisać własne zasady.
Gdzie teraz jesteśmy?
Kiedy wyszukuję hasło „Czy powinieneś zoptymalizować swoją witrynę pod kątem wyszukiwarek?” widzisz poniżej cztery reklamy, które zajmują najwyższą pozycję.

Google podsumowuje i tworzy przerzuty treści w celu uzyskania własnych przychodów i dostarcza odpowiedzi ze stron internetowych. Wielkie zdzierstwo? Prawie nikt nie klika na te linki. Twórcy oryginalnych treści otrzymują niewielki ruch, który podtrzymuje ich modele biznesowe w cyfrowym wszechświecie.

Teraz slogan Google brzmi „Robić co należy“. Ale wydaje się, że ich misją jest: „Zdzieraj najlepsze treści z sieci, spraw, by wyglądały jak nasze, i kradnij pomysły twórcom treści, aby zmaksymalizować przychody z reklam“. Ta strategia jest ukryta za szyderczą altruistyczną mantrą „świetne wrażenia użytkownika”.
Była mała wygrana…
Firmy, w tym Information Company Ruperta Murdocha, od lat narzekają, że Google i Facebook publikują swoje wiadomości bez wynagrodzenia, jednocześnie zarabiając miliardy dolarów na reklamach. Podczas gdy przychody organization medialnych z reklam spadły jak kamień, powodując, że straciły pieniądze z treści, w które zainwestowały, z dziennikarzami i redakcjami, które stworzyli i za które zapłacili.
W Australii w 2021 r. bardziej znane firmy medialne zawarły umowę z Google i Fb, aby giganci medialni płacili za wiadomości i treści z głównych australijskich firm informacyjnych i medialnych.
Ta umowa była prowadzona przez ACCC (Australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów) rządu australijskiego, która sprowadziła międzynarodowe firmy zajmujące się wyszukiwaniem i mediami społecznościowymi do stołu negocjacyjnego. Google do tej pory zapłacił 60 milionów dolarów dwóm lokalnym firmom medialnym i nieujawnioną kwotę New Company. To grosze!
Czemu?
Google Australia również grabi w 7 miliardów dolarów przychodu, płacąc marne 85 milionów dolarów podatków. Stawka podatku od przychodów wynosi mniej niż 1%. Wolałbym tę stawkę! I jestem prawie pewien, że tutaj mają miejsce pewne ceny transferowe offshore (całkowicie legalne, ale może nie etyczne), które przesuwają zysk gdzie indziej.
Ale co z małymi facetami?
W rzeczywistości mniejsze firmy medialne nie otrzymują ani grosza. Powód? Nie mają siły przetargowej ani siły przebicia, by zmierzyć się z takimi jak Facebook czy Google. Google kontynuuje optymalizację swojej strony głównej, aby zatrzymać tam czytelników. To wszystko w imię doświadczenia użytkownika. Wynik netto jest taki, że strony internetowe, które tworzą treści, widzą coraz mniejszy ruch.
Czy Seo jest martwe?
Krótka odpowiedź. Nie, nie jest.
Ponieważ Google będzie nadal używać stworzonych przez siebie algorytmów do identyfikowania świetnych treści, upewnia się, że minimalizuje wyświetlenia ruchu lub ruch do twórców, aby utrzymać Cię na ich stronie głównej.
Więc… nie robią nic złego, z wyjątkiem tego, że twórcy treści są napięci kolanem i ograniczeni pieniędzmi. Podczas gdy Google nadal zarabia miliardy dolarów.
Nadejście ery wyszukiwarek i mediów społecznościowych wydawało się początkowo obiecywać demokratyzację mediów i usunięcie potężnych potentatów medialnych jako strażników bramy dla twórców. I tak było przez kilka lat, ale teraz podążamy ścieżką, na której wielcy faceci zarabiają więcej, a twórcy stają się głodnymi artystami.
Odpowiedź na pytanie „Czy Google kradnie Twoje treści?” nie jest prostą odpowiedzią.
Ale czy chcą zminimalizować ruch w Twojej witrynie, jednocześnie maksymalizując ruch na swojej stronie głównej? Odpowiedź na to brzmi „tak”.
A jeśli jesteś małym odtwarzaczem multimedialnym (lub twórcą treści), Twoje przychody z ruchu afiliacyjnego zostaną zmniejszone. I nie oczekuj, że zapłacą ci w najbliższym czasie! Zmowa między dużymi odtwarzaczami multimedialnymi a Google jest widoczna dla wszystkich.
Nowi potentaci medialni są teraz nowymi królami wszechświata. Są nowymi strażnikami Twoich treści.
O autorze: Jeff jest właścicielem jeffbullas.com. Forbes nazywa go czołowym influencerem dyrektorów ds. marketingu i największym na świecie talentem do marketingu społecznościowego. Przedsiębiorca wymienia go wśród 50 influencerów marketingu internetowego do obejrzenia. Inc.com ma go na liście 20 ekspertów od marketingu cyfrowego, których należy śledzić na Twitterze. Oanalytica uznała go za nr 1 na świecie influencer marketingu treści. BizHUMM plasuje go jako najlepszego blogera biznesowego na świecie.
More Stories
Radio Advertising Costs
Advertising As A Tool Of Communication
Vintage Advertising Signs – How to Tell If It is a Reproduction